Tak jak w temacie, film bardzo powierzchownie opisuje wątki biografii Wojtyły, abstrahując od kontekstu społeczno - historycznego, ale też psychologicznego, emocjonalnego... obraz jest "wysuszony", quasi-behawiorystyczny, ale tylko przez przypadek. Odnosi się wrażenie, jakby twórców tłamsiła długość taśmy, na której można nagrać określoną ilość scen i trzeba się zmieścić w jakimś limicie... Nawet jako zamierzony panegiryk film wypada bardzo słabo, a już produkcje z Adamczykiem w roli głównej były bardziej udane.
Nieudana laurka, składająca się jakby ze zdjęć wklejanych do ramki przez ukochanego wnuczka dla dziadka - tyle że zdjęcia upieprzone klejem, nieostre, rozmazane... Fabuła niespójna, zbyt szybkie przejścia z historyjki na historyjkę - mi się nie podobało.